Join Up - jak koń z koniem
Join up to metoda pracy z końmi popularnie (chyba dzięki serii książek Heartland, za którymi swoją drogą nie przepadam - dlaczego, napiszę dosłownie za chwilę) zwana połączeniem. Polega na tym, by wzbudzić pełne zaufanie w koniu, nie zmuszając go do tego. Aby zwierzę mogło samo wybrać, czy chce mieć kontakt z człowiekiem.
Chyba kluczową kwestią przy tej metodzie nawiązywania jakiegokolwiek głębszego kontaktu jest spokojne podejście i skupienie przy pracy z koniem. Najważniejsze to nie wytwarzać presji większej niż jest konieczna - czyli w bardzo niewielkim stopniu. Kolejnym ważnym aspektem jest wysyłanie, a przede wszystkim znajomość czytelnych dla konia sygnałów.
Po prawej stronie zamieszczam krótki słownik postrzegania ludzkich gestów przez konia według Monty'ego Roberts'a zapożyczony z posta ze strony panny joanny na forum "galopuje" na którą bardzo serdecznie zapraszam ⇒
Zaczynamy od wypuszczenia konia bez uwiązu i lonży na padok, najlepiej okrągły maneż, roundpen lub najlepiej lonżownik. Jeśli nie mamy lonżownika, bez problemu możemy takowy własnoręcznie wykonać. Wystarczy ustawić dookoła koła o średnicy ok 60 metrów plastikowe tyczki 'alla te w pastuchu, a następnie obwiązać je folią i gotowe. Wracając do metody - musimy stanąć na środku naszego okręgu.
Następnie nakazujemy koniowi biec naprzód. Aby się od nas oddalił należy podejść do niego stanowczo, napiąć barki, wyprostować się, patrzeć mu z oczy, odpędzając - rozszerzyć ręce i dać palce do boków.
Zwierzę przez cały czas musi być w ruchu, po zewnętrznej linii koła. Musimy stać wyprostowani patrząc mu w oczy. Można zauważyć, że gdy patrzymy koniowi w oczy, biegnie on szybciej. Gdy patrzymy na szyję, zwalnia on do galopu, gdy patrzymy na łopatkę zwalnia jeszcze bardziej, a gdy znów w oczy, przyspiesza. Nakazujemy mu zmiany kierunku i chodów - kłus/galop. Konia popędzamy i "nakłaniamy" do zmiany kierunku za pomocą uwiązu, lonży, lub liny - w ewentualności bata do lonżowania.
Oczekujemy na następujące sygnały od zwierzęcia, które oznaczają, że koń chce się z nami porozumieć:
⇒ jedno ucho skierowane do środka koła, do nas
⇒ nisko opuszczona głowa i lekko zwolniony chód
⇒ poruszanie pyskiem jakby coś przeżuwał
Gdy te trzy sygnały nastąpią, ustępujemy nacisku kładąc linę/lonżę/bat, którą popędzaliśmy konia, po czym powolnie ustawiamy się pod kątem 45 stopni do łopatki zwierzęcia. Garbimy się lekko, opuszczamy wzrok i pod prawie żadnym pozorem (chyba, że koń zaczyna stawać dęba, brykać, lub ewentualnie próbować uciec) nie zerkać na konia, nawet kątem oka, bo koń to wyczuwa. Lekko zgarbiona postawa oznacza i daje koniowi do zrozumienia, że nic mu nie zrobimy i jesteśmy do niego pokojowo nastawieni.
Koń zatrzyma się i postoi przez chwilę w miejscu, zastanawiając się, czy biec dalej, czy zostać przy nas. Należy w tym czasie nie ruszać się, pozwalając koniowi samemu zdecydować.
Najprawdopodobniej zwierzę do nas podejdzie. Gdy poczujemy na sobie oddech konia, należy powoli odwrócić się w jego stronę. Ważnym jest, aby nie patrzeć mu w oczy. Jeśli jednak koń nie będzie podchodził, nic złego się nie dzieje, należy zbliżyć się, cały czas w wyżej wspomnianym ustawieniu pod kątem 45 stopni od strony łopatki zwierzęcia.
Kiedy podejdzie, głaskamy go po pysku i między oczami, podnosimy po kolei jego cztery nogi i dotykamy jego słabych miejsc - brzucha, słabizny, kłębu i ewentualnie pęcin. Następnie odwracamy się i zaczynamy iść w drugą stronę. Koń powinien za nami podążać, ale jeśli tego nie robi, wracamy z powrotem do poganiania go do biegu, czekając na sygnały. Najpierw zataczamy koło w lewą, a później w prawą stronę. Następnie oprowadzamy go dookoła roundpen'u. Jeśli wszystko poszło zgodnie z wyżej opisanymi punktami, koń chce być w naszym towarzystwie i ufa nam w bardzo dużym stopniu. Widzi w nas przewodnika.
Na koniec wkleję tutaj jeszcze film dotyczący Join-up, w wykonaniu Monty'ego Roberts'a. Serdecznie zapraszam Was do przeczytania jego książek, które wyjaśniają bardzo wiele aspektów końskiego umysłu, a w szczególności te dotyczące mustangów.
Szamanka Soan x
Chyba kluczową kwestią przy tej metodzie nawiązywania jakiegokolwiek głębszego kontaktu jest spokojne podejście i skupienie przy pracy z koniem. Najważniejsze to nie wytwarzać presji większej niż jest konieczna - czyli w bardzo niewielkim stopniu. Kolejnym ważnym aspektem jest wysyłanie, a przede wszystkim znajomość czytelnych dla konia sygnałów.

Zaczynamy od wypuszczenia konia bez uwiązu i lonży na padok, najlepiej okrągły maneż, roundpen lub najlepiej lonżownik. Jeśli nie mamy lonżownika, bez problemu możemy takowy własnoręcznie wykonać. Wystarczy ustawić dookoła koła o średnicy ok 60 metrów plastikowe tyczki 'alla te w pastuchu, a następnie obwiązać je folią i gotowe. Wracając do metody - musimy stanąć na środku naszego okręgu.
Następnie nakazujemy koniowi biec naprzód. Aby się od nas oddalił należy podejść do niego stanowczo, napiąć barki, wyprostować się, patrzeć mu z oczy, odpędzając - rozszerzyć ręce i dać palce do boków.
Zwierzę przez cały czas musi być w ruchu, po zewnętrznej linii koła. Musimy stać wyprostowani patrząc mu w oczy. Można zauważyć, że gdy patrzymy koniowi w oczy, biegnie on szybciej. Gdy patrzymy na szyję, zwalnia on do galopu, gdy patrzymy na łopatkę zwalnia jeszcze bardziej, a gdy znów w oczy, przyspiesza. Nakazujemy mu zmiany kierunku i chodów - kłus/galop. Konia popędzamy i "nakłaniamy" do zmiany kierunku za pomocą uwiązu, lonży, lub liny - w ewentualności bata do lonżowania.
Oczekujemy na następujące sygnały od zwierzęcia, które oznaczają, że koń chce się z nami porozumieć:
⇒ jedno ucho skierowane do środka koła, do nas
⇒ nisko opuszczona głowa i lekko zwolniony chód
⇒ poruszanie pyskiem jakby coś przeżuwał
Gdy te trzy sygnały nastąpią, ustępujemy nacisku kładąc linę/lonżę/bat, którą popędzaliśmy konia, po czym powolnie ustawiamy się pod kątem 45 stopni do łopatki zwierzęcia. Garbimy się lekko, opuszczamy wzrok i pod prawie żadnym pozorem (chyba, że koń zaczyna stawać dęba, brykać, lub ewentualnie próbować uciec) nie zerkać na konia, nawet kątem oka, bo koń to wyczuwa. Lekko zgarbiona postawa oznacza i daje koniowi do zrozumienia, że nic mu nie zrobimy i jesteśmy do niego pokojowo nastawieni.
Koń zatrzyma się i postoi przez chwilę w miejscu, zastanawiając się, czy biec dalej, czy zostać przy nas. Należy w tym czasie nie ruszać się, pozwalając koniowi samemu zdecydować.
Najprawdopodobniej zwierzę do nas podejdzie. Gdy poczujemy na sobie oddech konia, należy powoli odwrócić się w jego stronę. Ważnym jest, aby nie patrzeć mu w oczy. Jeśli jednak koń nie będzie podchodził, nic złego się nie dzieje, należy zbliżyć się, cały czas w wyżej wspomnianym ustawieniu pod kątem 45 stopni od strony łopatki zwierzęcia.
Kiedy podejdzie, głaskamy go po pysku i między oczami, podnosimy po kolei jego cztery nogi i dotykamy jego słabych miejsc - brzucha, słabizny, kłębu i ewentualnie pęcin. Następnie odwracamy się i zaczynamy iść w drugą stronę. Koń powinien za nami podążać, ale jeśli tego nie robi, wracamy z powrotem do poganiania go do biegu, czekając na sygnały. Najpierw zataczamy koło w lewą, a później w prawą stronę. Następnie oprowadzamy go dookoła roundpen'u. Jeśli wszystko poszło zgodnie z wyżej opisanymi punktami, koń chce być w naszym towarzystwie i ufa nam w bardzo dużym stopniu. Widzi w nas przewodnika.
Na koniec wkleję tutaj jeszcze film dotyczący Join-up, w wykonaniu Monty'ego Roberts'a. Serdecznie zapraszam Was do przeczytania jego książek, które wyjaśniają bardzo wiele aspektów końskiego umysłu, a w szczególności te dotyczące mustangów.
Szamanka Soan x
Komentarze
Prześlij komentarz